czwartek, 30 kwietnia 2015

LISTONOSZ

J 13,16-17
Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować.

Kiedy posłaniec był wysyłany przez władcę  z wiadomością liczyła się tylko ona. Przybywając do ludzi, którzy na tą WIADOMOŚC czekali, miał ją wiernie przekazać! (dobry posłaniec zapamiętywał wiadomość – nie potrzebował zapisanej wersji bo uczył się jej na pamięć) Nie miał nic wymyślać, tylko odtwarzyć to co Pan mu zlecił!
Jeśli to zrobił, otrzymywał zapłatę... Nie od ludzi ale od Władcy! Zapłatę taką, która rekompensowała wszystkie trudy, a nawet złość i nienawiść słuchających poddanych...
Jesteś zaprszony(a), aby być Apostołem, aby być posłańcem... Nie wymyślać „przepisu na życie” ale przyjąć ORĘDZIE MIŁOŚCI i je głosić... Stanąć w POKORZE i MÓWIĆ ŻYCIEM TO CO BÓG CHCE!! Nawet wtedy, kiedy ludzie nie chcą tej WIADOMOŚCI PRZYJĄC...
Zapłąta...!?
 Nie oczekuj jej od Tych do których jestej POSŁANY!!! POSŁANA!!! Ale od Tego, który CIĘ POSYŁA!!!

ZMARTWYCHWSTAŁEGO!!!

środa, 29 kwietnia 2015

PROSTE PRZESŁANIE!
Mt 11,25nn

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.


Kto jest zdolny przyjąć MĄDROŚĆ Boga – czyli UMIEJĘTNOŚĆ ŻYCIA???
Ten kto jest prostaczniem, nie uważa się za najmądrzejszego, kto nie jest przemądrzały... nie uważa, że wszystko co sam wymyśli jest dobre... Kto umie zobaczyć zło na jego wewnętrznym dobru... czarno na białym...
TEN KTO CHCE SIĘ UCZYĆ – STUDIOWAĆ I PRZYJMOWAĆ JEGO ,a nie swoją, MĄDROŚĆ


wtorek, 28 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana ( 10,22nn):

Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. (...) Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec  jedno jesteśmy.


 Jezus przychodzi do Świątyni Jerozolimskiej w święto „Hannuka” „Święto Świateł” wspomnienie wydarzeń  kiedy Naród Izraelski podczas powstania, na nowo wszedł do zbeszczeszczonej ŚWIĄTYNI, aby przywrócić jej funkcję DOMU BOGA, zapalić specjalny świecznik i  składać BOGU OFIARY...
W tych okolicznościach JEZUS MÓWI NAM:  JAK ODNAWIAĆ - NAPRAWIAĆ KOŚCIÓŁ, który założył,  w którym TRWA, tak aby każdy mógł odnaleźć TAM BOGA – ŚWIATŁO ŚWIATA. Drogą tej swoistej REFORMacji jest SŁUCHANIE JEGO SŁOW – ŻYCIE WG EWANGELII... nie płytkie świąteczne dyskusje przy kawie czy alkoholu jak jest źle, bez sensu, że kazania długie a liturgia bez szału...
Dlaczego to nic nie da? Ponieważ ŚWIĄTYNIĄ JESTEM JA, TY, TWOJA RODZINA...
JEŚLI CHCEMY ZMIENIAĆ KOŚCIÓŁ... POZWÓLMY JEZUSOWI ZMIENIAĆ SIEBIE JEGO SŁOWEM!!! 


poniedziałek, 27 kwietnia 2015


Z Ewangelii wg św. Jana 10,11-
Jezus powiedział: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce.


               Bóg zesłął swojego SYNA, aby BYŁ PASTERZEM...???
Nie mógł go ustanowić kimś z wyższej półki w społeczeństwie??? Nie mógł go chociaż ustanowić „wodzem wilczej watahy”?
NIE!!!
Ponieważ walka, siła i przymus wcale nie są źródłem prawdziwego POKOJU i SZCZĘŚCIA...
Bóg daje Mi i Tobie PASTERZA, aby prowadził NAS jako OWCE drogą pokoju i miłości wprost do nieba. DAJE nam PASTERZA OWIEC, który NIGDY CIĘ NIE OPUŚCI, NIE SKRZYWDZI, nawet jeśli się strasznie pogubisz. ZAWSZE CIĘ PRZYJMIE, OCHRONI I PODNIESIE, dopóki nie staniesz się WILKIEM, dopóki NIE UZNASZ GO ZA WROGA.
JAK NIE STAĆ SIĘ WILKIEM, KTÓRY MUSI POLOWAĆ?
NIE POZWOLIĆ, ABY WYGŁODNIEĆ, karmić się CIAŁEM PASTERZA – wtedy nie będziesz musiał pożerać OWIEC Z JEGO OWCZARNI...


ON JEST LEKIEM NA CAŁE ZŁO...  

niedziela, 26 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana 10,11-18
Jezus powiedział: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; /najemnik ucieka/ dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca.

Niedziela Dobrego Pasterza, to refleksja nad obecnością Boga pośród ludu, swojej Owczarni. I warto popatrzeć przez pryzmat dzisiejszej Ewangelii na Jezusa, który zna wszystkie OWCE, nawet te które nie są z JEGO owczarni, nawet te, które pouciekały, które się pogubiły, a nawet te, które się od Niego odwróciły.
Ale wspólne jest Jego pragnienie wobec wszystkich - aby powstała jedna owczarnia. Bogu zależy na każdym. Zależy Mu na mnie i na tobie. Niezależnie gdzie jesteś, On idzie, szuka, zaprasza, przyprowadza i czuwa, a nawet leczy, jeśli życie mnie poraniło.
Jego pragnienie jednak na jakimś poziomie musi się spotkać z moją odpowiedzią. A ona może być różna.
Jezus czuje nakaz Ojca i wie, że MUSI przyprowadzić owce. Ale nie działa wbrew nam. Jeśli chcesz...
ks. Łukasz

"Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz poświęca swoje życie za owce."
Wciąż czegoś oczekujemy... To przysłowiowe "Coś za coś...". Czy nie jest tak, że często człowiek oczekuje czegoś w zamian? Czy nie oczekujemy pochwały za swoje czyny, zauważenia ich? no właśnie... A Bóg? Bóg kocha nas takimi jakimi jesteśmy i niczego w zamian nie oczekuje, a miłość której Bóg nas uczy to miłość bezinteresowna. No bo co my możemy mu dać? Przecież jest Wielki, Wspaniały, Najwyższy, może wszystko!
"Najemnik zaś, i ten, który nie jest pasterzem ani właścicielem owiec gdy zobaczy zbliżającego się wilka opuszcza je i ucieka, a wilk porywa je i rozprasza."
Człowiek bardzo często zachowuje się właśnie tak. Bierze za coś odpowiedzialność, a gdy przyjdą trudności, lęki to zaczyna się nagle z wszystkiego wykręcać, a dana inicjatywa zaczyna się rozpadać... Identycznie jest w wielu związkach. Gdy zaczyna się coś psuć pomiędzy dwiema osobami często para po prostu rezygnuje z walki o siebie... Warto usiąść dziś i zastanowić się nad tym czy my nie jesteśmy właśnie tylko najemnikami w naszym życiu.
Karolina


Często się czuję jak owieczka. Bezbronny, wobec zła tego świata. Mam wrażenie, że gdyby nie było w moim życiu Jezusa, który mnie prowadzi to zostałbym pożarty przez moje słabości, grzechy. Jezus mówi, że, jest pasterzem. Dobrym. On jest tak dobry, że oddaje życie za swoją owczarnie. Jezus mnie zna, zna moje dobre strony tak jak i złe. Ja też znam Go, chociaż czasem chcę zobaczyć, co jest za płotem owczarni. Więc przeskakuję. Zawsze się okazuje, że poza owczarnią są wilki, które chcą mnie pożreć, więc uciekam. Wtedy się gubię w lesie. Nie wiem jak wrócić do owczarni. I tak siedzę ze spuszczoną głową. Wołam ja chcę wracać do domu!! Wtem ktoś do mnie mówi. To Jezus. Mówi mi gdzie jest owczarnia. Tym razem słucham go uważnie. Powiedział mi jak iść, aby nie trafić na wilki. Ze skruchą wracam do domu. W owczarni odzyskuje moje prawdziwe życie. Jezus ODDAJE życie za owce. ODDAJE, czyli cały czas Jezus jest dla ciebie pomocą! Chce Cię ratować! Kierować w wolności. 

Szymon

sobota, 25 kwietnia 2015

Z Ewangelii św. Marka 16,15-20 
Jezus ukazawszy się Jedenastu rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Jakiej wiary oczekuje ode mnie PAN? Wiary, której będą towarzyszyć znaki. Tzn. wiary żywej i działającej. Wiary, która nie jest zamknięta tylko w moim sercu, w moim rozumie. Ale wiary, która da świadectwo.
Ale właśnie o taką wiarę muszę prosić. Bo jej nie mam. Nie dzieją się cuda, nie ma tak spektakularnych znaków. BO NIE WIERZĘ! Przede wszystkim brak mi wiary, że to Bóg działa, a nie ja... to Bóg jest sprawcą.

Gdy Apostołowie ruszają, aby głosić Ewangelię, JEZUS im towarzyszy i z nimi współdziała, a raczej działa przez nich. I do takiej postawy zaprasza również mnie - idź i głoś, a JA będę działał.

piątek, 24 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana 6,52-59 Żydzi sprzeczali się więc między sobą mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało na pożywienie? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.

Nie ma potrzeby komentowania tego fragmentu Ewangelii. To jest wykład Jezusa o istocie Eucharystii. Tylko czy rzeczywiście w to wierzymy? Czy nasza wiara nie została w drugiej klasie podstawówki, żeby wiedzieć jak przyjąć "opłatek"?
Prawdziwe  Ciało. PRAWDZIWY JEZUS. On chce być we mnie.
Warunek - ja muszę GO przyjąć. Jeśli tylko chce żyć i to na prawdę ŻYĆ!!!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana 2,24-26
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Kult ciała, piękna, urody. Nie oszukujmy się - tak jest. Długie godziny przed lustrem, odwiedziny u kosmetyczki, operacje plastyczne.... . To wcale nie jest tak dalekie od nas. Bo każdy chce zachować młodość jak najdłużej.
 Tymczasem Jezus dziś mówi o obumieraniu.  - To chyba nie temat dla nas. Bo człowiek młody nie myśli o przemijalności, o kruchości swojego życia. Liczy się tu i teraz.
Przenieśmy tę naszą troskę o ŻYCIE na grunt wiary. Ile zabiegów stosuję żeby zachować swoje życie w sensie Jezusowego krzyża? Bo Jezus mówi, że mam tracić życie. MAM UMIERAĆ.... Straszne!!!
 Ale czym jest to umieranie, jeśli nie moim codziennym życiem?
Umieram gdy podejmuje walkę z grzechem. Umieram, gdy tracę czas na modlitwę. Umieram, gdy z gorliwością wypełniam moje zadania, obowiązki. Umieram, gdy nie tracę czasu na to co w życiu nieistotne.
PÓJŚĆ ZA JEZUSEM to bardzo trudne, bo to Droga Krzyżowa. Ale chrześcijanin to ten, który niesie swój krzyż, a nie przed nim ucieka.
Jeśli szanuję mój krzyż, to wygrywam. Jeśli go lekceważę, to wybieram życie łatwe, ale bez przyszłości...


Św. Wojciechu - dzisiejszy patronie - ucz nas tracić życie dla tego co ważne, dla Jezusa. 

środa, 22 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana 6, 35-40
Jezus powiedział do ludu: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

Jezusowi bardzo zależy. Wręcz wydaje się, że to On musi się natrudzić, żeby nas szukać. Bo my chcemy..., ale coś ciągle staje nam na drodze. Wciąż coś mi przeszkadza.
Tymczasem Jezus zapewnia, że wolą Ojca nie jest śmierć grzesznika, ani jego potępienie.
ON chce ZBAWIAĆ. Wolą jest, by każdy był blisko.
Tylko, czy ja się na to zgadzam, żeby Jezus walczył o moje życie? Może podoba mi się ono takie jakie jest, może nie chcę niczego zmieniać. A może boję się trudności i wysiłku, który w tę zmianę trzeba będzie złożyć.


Ale jeśli CHCĘ - On uczyni cuda. 

wtorek, 21 kwietnia 2015

Z Ewangelii wg św. Jana 6,30-35 
W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

Nie odpuszczasz i nadal żądasz znaku? - Masz w sobie coś z "niewiernego Tomasza" - jak nie zobaczę, to nie uwierzę!
Czasem traktujemy Kościół, wiarę, religię jak SUPERMARKET,  albo raczej jak LUNAPARK - jak będzie atrakcyjnie, jak będzie ciekawie, jeśli... - to wtedy pójdę.
Tymczasem Jezus nie odpuszcza. Nadal odpowiada precyzyjnie, ale jakby ponad naszym pułapem rozumienia. CHLEB i chleb - to jednak nie to samo. Chleb pustyni i Chleb Życia.

"Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!"

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Ewangelia wg św. Jana 6,22-29
Nazajutrz po rozmnożeniu chlebów lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie. A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże? Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło /zamierzone przez/ Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał.

Poszukiwać Jezusa. Jakie to łatwe w sformułowaniu, a jakie trudne w wykonaniu. Bo zazwyczaj wołamy za NIM tylko wtedy, gdy stracimy Go z pola naszego widzenia. Gdy nasza wiara przestaje "odczuwać" Jego obecność. Podobnie było z tymi, którzy zafascynowali się cudem rozmnożenia chleba, byli pełni podziwu. Ale to nie wystarczyło na długo. Chcieli znów czegoś doświadczyć.
WIARA domaga się czynu. " Cóż mamy czynić?" - Dobrze, że to pytanie stawiają Jezusowi ludzie. Dobrze, jeśli takie pytanie: "Co mam czynić?" stawiam w swoim życiu.
Ale jest też druga strona medalu - czy rzeczywiście chcę usłyszeć odpowiedź?

Bo z czyją WOLĄ ona ma być zgodna? Z moją, czy JEGO?

niedziela, 19 kwietnia 2015

Ewangelia wg św. Łukasza 24,35-48.
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam».
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha.
Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?
Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam».
Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?»
Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby.
Wziął i jadł wobec nich.
Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach».
Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma,
i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie,
w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy.
Wy jesteście świadkami tego».

Czasem nachodzą mnie myśli, jak to fajnie apostołowie mieli, że mogli tak po prostu być z Panem Jezusem. Rozmawiać z nim i mieć z nim bliską więź. Też bym tak chciała. Tak po prostu. I czytając po raz kolejny słowa tej Ewangelii uświadamiam sobie, że nie jest to takie skomplikowane mimo Jego cielesnej nieobecności przy mnie. Uświadamiam sobie, że to raczej w wyrażaniu mojej wiary tkwi problem, a nie w tym, że Pan Jezus nie spotyka się ze mną na kawie i ciachu. Przecież apostołowie też mieli z tym kłopot. Rozmawiali o nim, jednak kiedy wkroczył prawdziwie do ich życia coś nie pykło, zestresowali się.. a On pokazywał im, że nie trzeba się bać, że przyszedł do Nich i dla Nich! A potem po prostu zapytał czy mają coś do jedzenia i zjadł przy nich rybę. Bóg przychodzi do mnie w prostych rzeczach, On nie potrzebuje wyniosłych mów pełnych długich i elegancko brzmiących wyrazów. Wystarczy mu proste: Jezu, ufam Tobie. Panie pomóż mi, abym pomimo trudności umiała mówić i świadczyć o Twojej miłości.

Kinga


Sytuacja w Wieczerniku pokazuje nam, że ktoś kto spotkał Chrystusa Zmartwychwstałego ma w sobie wiele radości pochodzącej od Niego, która nie pozwala mu milczeć, ale uzdalnia go do tego by głosić Jego naukę i mówić o Nim. Wtedy to Sam Chrystus przychodzi do nas ze Swoim pokojem! Jezus pragnie nam pokazać, że nie chce być tylko bonusem do naszego życia, ale chce być ZAWSZE obecny w nim, w pracy, w naszych trudnościach, radościach, nawet przy jedzeniu. Porozmawiaj z nim, On chce wiedzieć co u Ciebie. Otwórz Biblię - czytaj, a On uzdolni Cię tak jak uzdolnił apostołów do rozumienia tego, co zapisane. Zaprzyjaźnij się z Nim - to spoko Ziomek! Nie wiesz jak? Może... zaproś Go dzisiaj na obiad!

Łukasz

sobota, 18 kwietnia 2015

(J 6,16-21)
Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się! Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.


Uczniowie zaraz po rozmnożeniu 5 małych chlebków dla 5 tyś. mężczyzn i kobiet z dziećmi, (było ich więcej niż na wypchanej po brzegi Hali Podpromie w Rzeszowie!!!), po chwili wsiadają do łodzi, PEWNI SIEBIE, i chcą przepłynąć na drugi brzeg jeziora...
Płyną w nocy i jak sądzą bez Jezusa, myślą, że nie będzie problemu... ROBILI TO PRZECIEŻ CODZIENNIE!!!
Spanikowali kiedy woda się wzburzyła, przyszedł „zły wiatr”, niepozwalający im płynąć tam gdzie chcieli... NIE WIEDZIELI co zrobić, NIE MIELI SIŁY...
Będąc na środku jeziora (ok 5 km od brzegów) nie mogli wrócić ani płynąć dalej!!!
A Jezus??? Zostawił ich...? NIE!!! Był cały czas z NIMI!
Był w Słowie, które słyszeli i pamiętali... Był w ułomkach CHLEBA, którego mieli 12 koszów...
Jeśli czujesz się obojętny Jezusowi, nie widzisz Jezusa na „morzu swojego życia” w codzienności POSZUKAJ GO W SŁOWIE I CHLEBIE...

ON JEST i CHCE przenieść cię na bezpieczny brzeg...   

piątek, 17 kwietnia 2015

(J 6,1-15)
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę. 

O wiele łatwiej jest patrzeć na działania Jezusa – szczególnie, kiedy uzdrowienia...Działa z mocą, w czyimś życiu.... Świadectwa uzdrowionych, ich historie jeśli mają jakoś w nas działać, to prowadzić do spotkania z Jezusem w Jego Słowie i pod postacią Chleba i Wina.
Św. Jan daje nam dziś wskazówkę, o co chodzi w tym rozmnożeniu chleba, pisząc: było to przed świętem Paschy daje do zrozumienia, że zapowiada Eucharystie... Ostatnia Wieczerza również była przed świętami Paschalnymi...
Tam Jezus, nieskończenie rozmnażając SWOJE CIAŁO (nigdy GO nie zabraknie) prosi uczniów, aby nas karmili Jego Ciałem.
Po co takie zapowiedzi? Co to wnosi?
1.Jezus nakarmił tysiące ludzi ponieważ jeden mały chłopiec oddał co miał – jeśli Ty w swoim życiu oddasz mu wszystko na Eucharystii – On będzie błogosławił.

2.Jezus kazał usiąść ludziom na trawie, (z opisów w innych Ew. wiemy) w grupach... jeśli ciężko Ci korzystać z mocy Jezusa, Wiary, Komunii Św., jeśli jesteś głodny... Może czas na to, abyś wszedł w „Grupę Wiary”... KSM, OAZA, RAM, NEO, ODNOWA W DUCHU, RÓŻA RÓŻAŃCOWA, RUCH CZYSTYCH SERC... itd.      

czwartek, 16 kwietnia 2015

(J 3,31-36)
Jezus powiedział do Nikodema: Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela /mu/ Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży.

Trudne!? Prawda!?
To co Jezus dziś mówi, jest jakby z kosmosu! Nie do ogarnięcia...?
Jakoś damy radę J
Słowa, które dziś słyszysz, może i są trudne, ale to oznacza jedno, że są to SŁOWA z WYSOKA – od Boga dla Ciebie.
Jezus chce nam powiedzieć, że przychodzi od OJCA, aby nas do Niego zaprowadzić. Jeśli przychodzi z NIEBA, to wie jak tam dojść, wie jak tam jest i dlatego z MIŁOŚCI do nas zrobi wszystko, aby nas tam zabrać.
ZROBIŁ!!! Nie tylko pokazał nam drogę, ale stał się DROGĄ - dał się zdeptać przez cierpienie i śmierć (por. Iz), aby Ciebie i mnie prowadzić do ZBAWIENIA.
Niestety św. Jan zapisał też: świadectwa Jego nikt nie przyjmuje...
Przyjąłeś już PRAWDĘ, że DROGA DO NIEBA to SŁUCHANIE JEGO TRUDNEGO SŁOWA!?


Jakie są proporcje twojego SŁUCHANIA BIBLII I MODLITWY w stosunku do np. Facebooka, TV czy czegoś tam jeszcze... 

środa, 15 kwietnia 2015

J 3,16-21

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

To Słowo Boże na dzień dzisiejszy, jest dalej relacją nocnej rozmowy Nikodema z
Jezusem. Bez znaczenia? Nie do końca...
Jezus jakby chciał mu powiedzieć: nie chowaj się w ciemności, nie wstydź się
PRAWDY...
Bóg Cię kocha!!! Nie musisz się niczego bać. To co było złe – ciemne, w twoim życiu jest nieważne, tylko wejdź w ŚWIATŁO WIARY, bo ja nie chce Cię potępić ale ZBAWIĆ. Zobacz jaki jesteś, i ZMIENIAJ SIĘ, mocą mojej MIŁOŚCI.

Czego Ty nie chcesz zobaczyć w sobie? Jaką sferę swojego życia ukrywasz przed Bogiem... światem... sobą???
Oddaj To Jezusowi w szczerej modlitwie i proś o siłę do zmian!

NIE BÓJ SIĘ! „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”.

wtorek, 14 kwietnia 2015

(J 3,7-15)

Jezus powiedział do Nikodema: Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha. W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: Jakżeż to się może stać? Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.


Nikodem w dialogu z Jezusem, nadal myśli, że On ma czegoś dokonać, aby się zbawić!
BŁĄD!
Nowe – wieczne ŻYCIE możemy otrzymać nie jako zapłatę, ale jako PREZENT... Trzeba tylko (a może aż J) otworzyć swoje serce – przez WIARĘ,  być blisko – trwać w ŁASCE UŚWIĘCAJĄCEJ i wyciągnąć rękę w stronę Jezusa – który jest w drugim człowieku.
Niby takie Łatwe...! a takie trudne...! Dlaczego? Bo szatan cały czas na podpowiada: Bądź jak Bóg – sam się ZBAW – sam decyduj... Bóg nie jest Ci potrzebny...
A tak naprawdę:

„Łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił”
                                                                                                                     Ef 2,8-9

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

J 3,1-8

Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Niego nocą i powiedział Mu: Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim. W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego. Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.

Nikodem nie był jakimś super bohaterem, ale był ODWAŻNY. Zaryzykował i poszedł na osobiste spotkanie z Chrystusem – SŁUCHAŁ!!!
Jeśli czytasz to Słowo - spotykasz Jezusa, może to początek nowego życia – WIARY?GRATULUJĘ!
Główne przesłanie od Jezusa na dziś: Trzeba wam się powtórnie narodzić!
Co to znaczy?
Popatrz na ostatnie zdanie dzisiejszej Ew...
Narodzić się na nowo: To nie tylko słuchać Słowa czy natchnień Ducha Św. ale pójść tam gdzie On prowadzi  - „wieje”. ;)
Tylko wtedy, kiedy pójdziesz w stronę MIŁOŚCI, drogą PRZYKAZAŃ -  WIARA nie będzie przeszkadzać,  BĘDZIE WSPOMAGAĆ...


NIE IDŹ POD WIATR!!!

niedziela, 12 kwietnia 2015

Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
                                                                                                                                                           J 20, 19-31




Jezus w dzisiejszej Ewangelii przypomina nam o władzy odpuszczania grzechów jakiej udzielił swoim Apostołom, skłania nas również do refleksji nad własną wiarą. Te dwie rzeczy - wiara i odpuszczenie grzechów są ze sobą ściśle związane, ponieważ Boże Miłosierdzie nie może działać w człowieku, który nie wierzy, że jego grzechy rzeczywiście zostały odpuszczone w sakramencie pojednania. Człowiek sam siebie skazuje na wieczne potępienie, sam sobie nie jest w stanie wybaczyć. Dlatego potrzeba, aby tak jak apostołowie powiedzieli do Tomasza  „Widzieliśmy Pana” tak my powinniśmy nieść wszystkim tę nowinę, że spotkaliśmy  Pana, który prawdziwie odpuszcza grzechy. Spotkałeś Go!?

Grzegorz

“Pan Jezus wszedł do Wieczernika pomimo zamkniętych drzwi”. Znasz kogoś, kto również potrafiłby zrobić coś takiego? Ja nie znam (i jestem na 100% pewna, że Ty także nie potrafisz wskazać takiej osoby J). W taki sam sposób ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS przychodzi do Twojego  (i mojego J) serducha- z miłością I pokojem. Niemożliwe? A jednak!
Jeśli tylko poczuje, że Go potrzebujesz i chcesz aby przyszedł, ZAINTERWENIUJE. Wierzysz w to? 
Joanna