,,Jaki On jest kochany!”

 Czy nie jest Ci miło, gdy dostajesz jakiś prezent? Mi bardzo.
Lubisz to uczucie, gdy ty dajesz komuś prezent, a osoba obdarowywana cieszy się jak małe dziecko? Ja bardzo.
A czy wiesz, że codziennie dostajesz prezenty, choć często nie zdajesz sobie z tego sprawy ? Wstałeś rano i możesz pójść do szkoły, na zajęcia. Masz przyjaciół i możliwość spotykania się z nimi. Obok Ciebie znajdują się ludzie, którzy Cię kochają, rodzina, bliscy. Możesz podziwiać wschód słońca, czy jego zachód. Kupiłeś sobie ostatnio jakąś fajną rzecz. Ktoś się do Ciebie uśmiechnął. Ty możesz się uśmiechać… To wszystko to prezenty. Prezenty od samego Boga. Czy teraz nie jest ci miło?




„Mam na imię Agnieszka i mam 18 lat. Jestem zwykłą, niczym nie wyróżniającą się uczennicą. Od dziecka w mym domu rodzinnym ważny był Bóg i wiara w Niego. Ja sama jednak w wieku 14 lat zaczęłam wątpić. Był to dla mnie czas buntu. „Nie miałam” czasu na Boga i na Kościół (Wyobraź sobie jaką wojnę toczyłam z rodzicami). Widząc tych, którzy Boga stawiają na pierwszym miejscu śmiałam się i nie rozumiałam po co im to wszystko. Kościół, religia, wspólnota, Bóg… To wszystko nie miało dla mnie sensu i było po prostu głupie. Wraz z upływem czasu wpadłam w złe towarzystwo. To byli moi ówcześni przyjaciele. Papierochy, alkohol, imprezy były dla mnie priorytetem. Nie przejmowałam się niczym. Nawet szkoła była mi obojętna. Do pewnego czasu…
W maju 2013 roku okazało się, że moja mama jest nieuleczalnie chora. W domu panowała napięta atmosfera. Byłam podłamana, bo sama nie widziałam co mam zrobić. Przecież jestem najstarszą córką moich rodziców i teraz mam zastąpić w domu własną mamę. Z racji mojego buntu byłam z każdym w domu skłócona. Nie chciałam się ich radzić. Zadzwoniłam więc do mojej znajomej (wtedy przyjaciółki) i mówiłam jej o całej zaistniałej sytuacji. Ona nie chciała mnie słuchać. W słuchawce telefonu usłyszałam tylko: „Masz problem? To mnie w niego nie mieszaj i radź sobie sama, stara.” Po czym się rozłączyła. Dzwoniłam do reszty moich „przyjaciół”, ale reakcja w innych przypadkach wcale nie była lepsza. Byłam załamana. Płakałam i płakałam, cały czas tuląc się do poduszki. Jakieś 3, 4 godziny nie wychodziłam z pokoju do czasu, aż przyszła moja siostra i zauważyła, że jestem w okropnym stanie. Widząc mnie sama powiedziała, że można dostać depresji. W tym samym momencie sięgnęła po Pismo Święte i powiedziała „To pomoże. Przynajmniej spróbuj.” Trochę byłam sceptycznie do tego nastawiona, no bo przecież jak ma mi niby pomóc Pismo Święte, przecież jestem załamana… Kartkowałam Pismo i mój wzrok zatrzymał się na słowach „Lepiej się uciekać do Pana niż pokładać ufność w człowieku.” Ogarnęła mnie wielka chęć modlitwy. Mnie – osobę, która wszystkiemu co związane z religią była przeciwna. Padłam na kolana i modliłam się najlepiej jak wtedy umiałam. Błagałam Boga o miłosierdzie, żeby ulżył mi w cierpieniu i  samotności. Trwało to bardzo długo. Gdy wstałam z ziemi postanowiłam dalej czytać Pismo Święte. I wtedy zobaczyłam fragment: "Odwrócili niesforne plecy, byli twardego karku i nieposłuszni. Miałeś dla nich cierpliwość przez lat wiele. Mimo to, dzięki wielkiemu miłosierdziu Twemu, nie wytępiłeś ich i nie opuściłeś, albowiem Tyś Bogiem łaskawym i miłosiernym" Zrozumiałam, że Bóg ma ogromne miłosierdzie, i że nawet wtedy gdy ja paliłam, piłam, imprezowałam Jemu na mnie zależało. Mimo tego, że ja się od Niego kompletnie odwróciłam, On nadal mnie kochał. I teraz jest w stanie wyciągnąć mnie z największego dołka w jakim jestem. Następnego dnia pełna obaw, poszłam do spowiedzi świętej. Nie wiedziałam, czy dostanę rozgrzeszenie, przecież ostatni raz u spowiedzi byłam z rok temu... Nie pamiętam samej spowiedzi, bo towarzyszyły mi ogromne emocje, ale wiem, że po wszystkim odczułam ogromną radość. Taką, że aż chciałam skakać, śpiewać a nawet latać! Bóg mnie kocha, i Ciebie, i wszystkich! I to jest piękne, wspaniałe! Wystarczy w to uwierzyć, wystarczy poczuć! Do dzisiaj dziękuję Bogu za to, że obdarowuje mnie swoją miłością! Dziś z moimi rodzicami, a szczególnie z mamą mam ogromną więź! Wszyscy razem modlimy się co umacnia nas i daje nadzieję na wygraną z chorobą i lepsze życie. Bóg Cię kocha!”


Podziękuj, bo Pan Bóg jest miłosierny. Gdyby nie On, bylibyśmy jak w ciemnym miejscu niczym zagubieni i niepewni. On daje nam życie, siłę i przez swoje miłosierdzie wybacza nam wszystkie złe i niedobre czyny… Ale jak można podziękować Bogu? Przecież On ma wszystko czego zapragnie!... Wystarczy, że będziesz uwielbiał Pana Boga w swoim życiu, naprawdę! Jego miłosierdzie jest tak wielkie!
 To niesamowite, bo największy prezent dostaliśmy jeszcze wtedy gdy nas nie było. Na świat przyszła osoba, dzięki której żyjemy .
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczne.” (J 3,16)
Dzięki tej osobie nie umrzemy. Fajny prezent, nie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz