"Effatha"!?
Czy wokół Ciebie są ludzie nieśmiali? A może Ty sam masz
problemy
z publicznymi wystąpieniami lub nawiązywaniem kontaktu z innymi? Nieśmiałość bardzo często nam przeszkadza. Staje się murem, który blokuje nas przed pójściem dalej. Skutkiem tego wewnętrznego oporu jest często strach przed odrzuceniem albo brak akceptacji samego siebie.
z publicznymi wystąpieniami lub nawiązywaniem kontaktu z innymi? Nieśmiałość bardzo często nam przeszkadza. Staje się murem, który blokuje nas przed pójściem dalej. Skutkiem tego wewnętrznego oporu jest często strach przed odrzuceniem albo brak akceptacji samego siebie.
Prawdziwe? Środowiska w których żyjemy, nasze rodziny,
modowe trendy…To wszystko ma wpływ na to jak siebie postrzegamy. Człowiek
pragnie szczęścia. I nikt nie może zabronić mu dostępu do niego.
Szczęście to takie specyficzne błogosławieństwo. Dla jednego człowieka jest nim
rodzina, pies, praca, dla innego wiara, relacje z innymi, a dla jeszcze innego
to po prostu życie chwilą. Bycie tu, gdzie się jest. Teraz, nie za chwilę,
jutro czy miesiąc. Jesteśmy ludźmi- istotami społecznymi, które pragną kontaktu
z innymi. Każdego dnia wędrujemy po ścieżkach naszej codzienności, naszych
problemów, trosk, ale też radości i entuzjazmu. W tym wszystkim chodzi o to, by
prawdziwie żyć, nie wegetować. Co to jednak oznacza? Warto opowiedzieć w tym
miejscu o doświadczeniu pewnej dziewczyny.
„Mam na imię Monika i jestem studentką. Do 16 roku życia
wydawało mi się, że moim drogocennym skarbem są przyjaciele i znajomi. Rodzina
nie była dla mnie ważna, liczyło się tylko środowisko, w którym się obracałam.
Stali się dla mnie całym światem. To zmieniło się, gdy pierwszy raz pojechałam
na wakacje z pewną grupą ludzi, których prawie w ogóle nie znałam. Otoczenie
stanowiły góry, piękne niebo, ładne widoki. Dopiero tam odkryłam swoją wartość,
poczułam, że nie jestem niczym, że mogę coś znaczyć. Zobaczyłam, że Ci ludzie
nie chcą ode mnie pieniędzy moich rodziców... Akceptowali mnie taką, jaką wtedy
byłam. To było piękne doświadczenie. Stopniowo, przez 8 dni pobytu na
„wakacjach”, odkrywałam swoją tożsamość. Wtedy też doświadczyłam obecności
Kogoś, kto obecnie jest dla mnie bardzo ważny. Był to…. Jezus Chrystus.
Nieprawdopodobne, prawda? On, przychodził do mnie, napełniając moje serce Swoją
miłością. Powoli i małymi krokami otwierałam się na łaskę, którą chciał mi dać.
Wlewał pokój, radość i akceptację. To właśnie podczas tych kilku dni nauczyłam
się otwierać na Boga i innych ludzi”.
Monika w taki sposób odkrywała piękno Pana. Dziś jest
przekonana, że takich zmian może dokonać tylko Bóg, który jest Miłością. Jego
łaska daje nam poczucie bezpieczeństwa, pomaga w zawieraniu nowych znajomości,
uzdrawia i oczyszcza. Otwarcie się na Chrystusa równa się otwarciu na drugiego
człowieka.
Chcesz tego doświadczyć? Wystarczy, że zaprosisz do swojego serca Jezusa
i powiesz, że Go pragniesz. Jesteś gotowy na nowe, lepsze życie? Effatha! Przyjdź Jezu i otwieraj to, co jeszcze zakryte, trudne i z naszej perspektywy beznadziejne.
Chcesz tego doświadczyć? Wystarczy, że zaprosisz do swojego serca Jezusa
i powiesz, że Go pragniesz. Jesteś gotowy na nowe, lepsze życie? Effatha! Przyjdź Jezu i otwieraj to, co jeszcze zakryte, trudne i z naszej perspektywy beznadziejne.
Doświadczyłeś otwarcia na Boga lub człowieka? Uważasz, że to
nonsens? Pisz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz